Archiwum transmisji online >><kliknij tutaj>

sobota, 13 sierpnia 2011

Częstochowa - Myszków - dwudziesty dzień pielgrzymki

Żal było opuszczać Klasztor Jasnogórski. Po mszy świętej, o godzinie 7.00 wyruszyliśmy w trasę. Według Księdza Kierownika był to bardzo ciężki etap. Trudność wynikała nie tylko z ilości kilometrów, ale przede wszystkim z oddalania się od najważniejszego sanktuarium, do którego udają się pielgrzymki z całej Polski. Samopoczucie pielgrzymów już nie było tak dobre jak dzień wcześniej. Podobnie liczba pątników się znacznie zmniejszyła, wyniosła 250 osób (ok. 40 rozpoczęło swój pierwszy dzień
pielgrzymowania). Znaczna część pielgrzymów narzekała na brak dodatkowego dnia w Częstochowie, który można by poświęcić na nawiedzanie kaplicy, modlitwę i odpoczynek. Po 19 dniach wędrówki nie było bowiem zbyt dużo czasu na celebrację.


W trakcie wyjścia mijaliśmy dwie grupy pielgrzymek udających się do Kaplicy Cudownego Obrazu.


Pierwsze kilkanaście kilometrów wędrowaliśmy jezdnią o dużym natężeniu ruchu - co jest rzadkością na tej pielgrzymce (np. w Pielgrzymce Podlaskiej jest więcej takich tras, natomiast w Warszawskiej właściwie ich nie ma). Chyba jako jedna z nielicznych pielgrzymek, szliśmy również wiaduktem. :)


Po przejściu kilku kilometrów wydarzyło się coś niecodziennego. Przyjechała do nas policja. Celem wizyty nie była jednak pomoc w przemarszu - np. eskorta, ale interwencja. Ksiądz Kierownik został poproszony do radiowozu w celu złożenia wyjaśnień. Ponoć policja nic nie wiedziała o przemarszu naszej pielgrzymki, mimo iż jak powiedział Ksiądz Kierownik, wszelka dokumentacja została złożona  na czas do władz wojewódzkich.


Skutkiem tej interwencji była zmiana drogi. Kolumna piesza skręciła w piaszczystą dróżkę znajdującą się za poboczem szosy.

Nie było łatwo pielgrzymować w takich warunkach. W momencie, gdy na naszej dróżce znalazły się krzewy malin, Ksiądz Kierownik postanowił powrócić na szosę. Na tym odcinku Ekspres Kaszubki rozpoczął bicie rekordu prędkości. "Główny maszynista" cały czas popędzał przód. Zespół muzyczny w tym czasie śpiewał m.in. piosenkę Ryszarda Rybkowskiego. Poniżej wersja w oryginale:


Jednak rekordu - 8 km/h chyba nie pobiliśmy. Winni temu byli nowi pątnicy, którzy pozabierali ze sobą ciężkie i wypchane plecaki i przez to spowolniali marsz (a właściwie bieg:). Po ok 4 km "jazdy" z maksymalną prędkością skręciliśmy z trasy szybkiego ruchu, przechodząc po kładce na drugą stronę, gdzie znajdowała się opustoszała jezdnia.


Ale to nie koniec niespodzianek. Już na pierwszym postoju (teren przykościelny) zaskoczyło nas to, że kościół był zamknięty. Z czymś takim jeszcze się nie spotkaliśmy na pielgrzymce. Za to na kolejnym postoju, drzwi były już szeroko otwarte, ale do kościoła wchodzić nie było wolno, gdyż był on przystrojony na ślub, który miał się tego dnia odbyć.


Na pewno wszystkich ucieszyła dostawa konserw ok. godziny 13.00 (wcześniej przywieziono chleb i wodę). Radość nasza była znaczna, gdyż do tego czasu większość nic nie jadła. Od kilku dni doradzano nam, aby niczego nie kupować, gdyż prowiant (darmowy chleb, kiełbaski itp.) jest zapewniony w samochodach pielgrzymkowych. Jesteśmy wdzięczni naszemu kwatermistrzowi - Rafałowi z Częstochowy - który dba o to, by nasi pielgrzymi głodni nie chodzili.

Jednak największa niespodzianka czekała nas na sam koniec. Idąc na ostatni postój nasz wodzirej przegapił skręt do kościoła, gdzie planowo mieliśmy mieć wypoczynek. Uznaliśmy to za małą stratę, gdyż ponoć 5 lat temu, tutejszy proboszcz mile przewiał pielgrzymów, ale za słowami nie szły czyny - toaleta była zamknięta nawet dla księży, a o wodzie można było tylko pomarzyć (choć na zewnątrz był niemiłosierny skwar). Odpoczynek mieliśmy za to w lesie. Potem udaliśmy się już w stronę miejsca noclegu - do Myszkowa. Po kilku kilometrach z zadowoleniem ujrzeliśmy napis "Myszków Wita". Następnie po ok. 45 minut marszu ukazał nam się znak "Myszków 6km" :). Na nocleg dotarliśmy z godzinnym opóźnieniem (przyszliśmy o 18:15), ledwo zdążając przed burzą.


Po dzisiejszym dniu - 35 km (a właściwe 35 pm - perszono-metrów), większość pielgrzymów była zdania, że należy zaktualizować wartość 1 pm z 1,2 km (jak wcześniej podaliśmy) na co najmniej 1,3 km, gdyż 35km pomnożone przez 1,3 = 45,5 km. To był naprawdę ciężki etap, na pewno dłuższy niż zakładał nasz rozkład jazdy.
Dziś śpimy w budynku przy kościele pw. Narodzenia NMP w Myszkowie (ok. 100 osób), pozostałe osoby  mają nocleg w szkole oddalonej od nas o ok 1,5 km. Zostaliśmy mile przyjęci przez księdza proboszcza. Spotkaliśmy się z niesamowitą życzliwością i zrozumieniem ze strony pań przygotowujących dla nas posiłki. Najedliśmy się do syta pyszną zupą, mogliśmy również skorzystać z pryszniców.

Przed nami kolejny z najtrudniejszych odcinków w całej pielgrzymce: Myszków - Olkusz - 45 pm. Mam nadzieje, że wartość 1 pm tym razem spadnie.