czwartek, 25 sierpnia 2011
Zmarł nasz brat pielgrzymkowy - Franek Bresiński
23 sierpnia nad ranem, powróciwszy do Wejherowa z pielgrzymki z Levoczy zmarł nasz brat pielgrzymkowy Franek Bresiński (wracał samochodem Dukato z bratem Pawłem - prywatnie szwagrem). Przez wiele lat pielgrzymował wśród nas, zawsze godnie krocząc na początku grupy, często nosił sztandar pielgrzymki...
poniedziałek, 22 sierpnia 2011
Keźmarok - Levoca - dwudziesty dziewiąty dzień pielgrzymki
Szczęśliwie doszliśmy do Levoczy. Dzień był gorący. Na szczęście od Keźmaroka droga wiodła najpierw przez tereny dawnego poligonu wojskowego, a potem przez las na Górę Mariańską. Jest to strome wzniesienie z neogotyckim kościołem, które góruje nad miastem (571 m n. p. m.). Góra Mariańska to jedno z najstarszych i najbardziej znaczących na Słowacji miejsc, do których udają się pielgrzymi. Przypuszcza się, że kaplica wybudowana została przez mieszkańców Spisza jako wyraz wdzięczności za ocalenie ich podczas najazdu tatarskiego w latach 1241-1242.
niedziela, 21 sierpnia 2011
Źdiar - Keźmarok - dwudziesty ósmy dzień pielgrzymki
W kościele parafialnym byliśmy już o 14:00, a około 15.30 dotarliśmy do miejsca noclegu - szkoły w Keźmaroku. Pani administator szkoły udostępniła nam szybkie łącze internetowe.
Jeszcze nie zdążyliśmy się dobrze rozgościć, a już Dyrektor szkoły, w której obecnie przebywamy, przysłał do nas powitalnego maila:
"Serdecznie witamy. Przepraszam,ze ja nie moge spotkacse s wami w naszej katolickiej szkole. Jestem daleki z Kiezmarku. Przyjde do
Jeszcze nie zdążyliśmy się dobrze rozgościć, a już Dyrektor szkoły, w której obecnie przebywamy, przysłał do nas powitalnego maila:
"Serdecznie witamy. Przepraszam,ze ja nie moge spotkacse s wami w naszej katolickiej szkole. Jestem daleki z Kiezmarku. Przyjde do
piątek, 19 sierpnia 2011
Ludźmierz - Zakopane - dwudziesty szósty dzień pielgrzymki
Ci górale to bardzo gościnni ludzie. Poprzedniej nocy byliśmy u rodziny z Krauszowa. Pani gospodyni i jej córka powiedziały nam m. in. jak się wyrabia oscypki. Mieliśmy też okazję skosztować rodzimych wyrobów. Prowiant, który przygotowała nam na drogę pani gospodyni, starczy nam chyba aż do Lewoczy.
Podczas gdy ja wieczorem po apelu uległem zmęczeniu, Wojtek wytrwale pisał relacje z dni poprzednich.
Rano znowu nie chciało nam się wstać. A obecność w pełnym rynsztunku na mszy o 6:00 powoduje, że odczuwamy pewną monotonię (nie chodzi oczywiście o samą liturgię, ale raczej pewien odgórnie ustalony plan dnia).
Śledząc przebieg trasy w ciągu ostatnich dni, stwierdzamy, że wyjście każdego dnia mogłoby się odbywać z półtoragodzinnym poślizgiem. Tym bardziej, że nie pierwszy już raz zdarzyło się, że na przerwę obiadową przychodzimy za
Podczas gdy ja wieczorem po apelu uległem zmęczeniu, Wojtek wytrwale pisał relacje z dni poprzednich.
Rano znowu nie chciało nam się wstać. A obecność w pełnym rynsztunku na mszy o 6:00 powoduje, że odczuwamy pewną monotonię (nie chodzi oczywiście o samą liturgię, ale raczej pewien odgórnie ustalony plan dnia).
Śledząc przebieg trasy w ciągu ostatnich dni, stwierdzamy, że wyjście każdego dnia mogłoby się odbywać z półtoragodzinnym poślizgiem. Tym bardziej, że nie pierwszy już raz zdarzyło się, że na przerwę obiadową przychodzimy za
czwartek, 18 sierpnia 2011
Jordanów - Ludźmierz - dwudziesty piaty dzień pielgrzymki
W trakcie pisania ...
Dzisiejsza konferencja dotyczyła grzechu i spowiedzi. Szczególnie zainteresował mnie ten temat w odniesieniu do paradoksalnej tezy Sokratesa, że lepiej jest czynić zło świadomie, niż nieświadomie. Stara maksyma grecka, przypisywana Solonowi, mówiła, że „nikt nie jest z własnej woli nieszczęśliwy ani wbrew woli szczęśliwy”. Kierując się tym tokiem myślenia Sokrates doszedł do paradoksalnych wniosków, że „dobrego człowieka cechuje to, że występki popełnia umyślnie, a lichego to, że mimo woli” - ci, którzy szkodzą ludziom
Dzisiejsza konferencja dotyczyła grzechu i spowiedzi. Szczególnie zainteresował mnie ten temat w odniesieniu do paradoksalnej tezy Sokratesa, że lepiej jest czynić zło świadomie, niż nieświadomie. Stara maksyma grecka, przypisywana Solonowi, mówiła, że „nikt nie jest z własnej woli nieszczęśliwy ani wbrew woli szczęśliwy”. Kierując się tym tokiem myślenia Sokrates doszedł do paradoksalnych wniosków, że „dobrego człowieka cechuje to, że występki popełnia umyślnie, a lichego to, że mimo woli” - ci, którzy szkodzą ludziom
środa, 17 sierpnia 2011
Kalwaria Zebrzydowska - Jordanów - dwudziesty czwarty dzień pielgrzymki
Dzisiejszym celem naszego pielgrzymowania jest Sanktuarium Matki Bożej Trudnego Zawierzenia w Jordanowie. Ale zacznijmy relację od początku dnia.
Nocleg spędziliśmy w internacie, a może precyzyjniej byłoby napisać, że również i na terenie przyległym. Wojtek spał bowiem na podłodze w internacie, a ja poszedłem do auta. Wojtek siedział przy komputerze trochę dłużej, by wgrać zaległe filmiki i dopracować niektóre posty. Pani pilnująca internatu zgasiła światło około północy i gdy tylko mnie wypuściła na zewnątrz, sama poszła spać. Na korytarzu był taki zaduch, że można było powiesić siekierę. Wojtek po omacku znalazł sobie legowisko na korytarzu i przy okazji "stratował" dwie osoby. Ja postanowiłem pójść do auta na tylne siedzenie i tego nie żałuję.
wtorek, 16 sierpnia 2011
Rybna - Kalwaria Zebrzydowska - dwudziesty trzeci dzień pielgrzymki
Właśnie wróciliśmy z apelu w Kalwarii Zebrzydowskiej. Mieszkamy w internacie odległym ok. 2 km od klasztoru. Pisząc te słowa słyszymy chrapanie pątników śpiących na korytarzach. My tez powinniśmy już iść spać. Wczoraj znacznie zwiększyliśmy deficyt snu, mimo że nie zdawaliśmy relacji. Spowodowane to było ogniskiem zorganizowanym przez naszych gospodarzy. Wraz z nami nocowało trzynastu pątników, a wśród nich kleryk Tomasz - akordeonista oraz porządkowy Jan - specjalista od piosenek weselno - biesiadnych. W momencie
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Olkusz - Rybna - dwudziesty drugi dzień pielgrzymki
Niestety dziś nie możemy nadać relacji z kolejnego dnia, gdyż zaczęły się pagórki, a przez to i problemy z naszym bezprzewodowym internetem. Poza tym zbliża się burza...
Chcesz zobaczyć zdjęcia z dzisiejszego dnia? - [kliknij]
niedziela, 14 sierpnia 2011
Myszków - Olkusz - dwudziesty pierwszy dzień pielgrzymki
Ten dzień zaczęliśmy dosyć wcześnie mszą św., aby o godzinie 7:00 wyjść w kierunku Olkusza. Pogoda była do marszu doskonała: rześkie powietrze, słoneczko, ale i mgła gdzieniegdzie. Na rozruszanie zastałych po nocy kości dostaliśmy do przejścia etap o długości 12 km. Po postoju w Zawierciu wyszliśmy w kierunku Ogrodzieńca i tam mieliśmy przerwę obiadową. Ekspres Kaszubski znów przed
sobota, 13 sierpnia 2011
Częstochowa - Myszków - dwudziesty dzień pielgrzymki
Żal było opuszczać Klasztor Jasnogórski. Po mszy świętej, o godzinie 7.00 wyruszyliśmy w trasę. Według Księdza Kierownika był to bardzo ciężki etap. Trudność wynikała nie tylko z ilości kilometrów, ale przede wszystkim z oddalania się od najważniejszego sanktuarium, do którego udają się pielgrzymki z całej Polski. Samopoczucie pielgrzymów już nie było tak dobre jak dzień wcześniej. Podobnie liczba pątników się znacznie zmniejszyła, wyniosła 250 osób (ok. 40 rozpoczęło swój pierwszy dzień
piątek, 12 sierpnia 2011
Miedźno - Częstochowa - dziewiętnasty dzień pielgrzymki
Chcieliśmy, by ten dzień był wyjątkowy... I był taki, choć z innych powodów niż mogliśmy przypuszczać. Dla wszystkich chyba pątników z Kaszub jest to ważny dzień, gdyż dochodzimy do Klasztoru Jasnogórskiego po 19 dniach wędrowania. Wszyscy zapominają wtedy o bólu, odciskach, naderwanych ścięgnach, bo dzisiejszy etap to właściwie spacerek (jeśli brać pod uwagę odległość). Ponadto, wielu pielgrzymów żałuje, że pielgrzymka się kończy. Ale ta pielgrzymka jeszcze się nie kończy, ona nadal trwa...
czwartek, 11 sierpnia 2011
Ożegów - Miedźno - osiemnasty dzień pielgrzymki
Jeszcze nie ochłonęliśmy z wygranej z zespołem Rychłocic, a tu kolejny sukces. Wczoraj wieczorem został rozegrany mecz z drużyną z Ożegowa. Rozgromiliśmy przeciwników - mecz zakończył się wynikiem 5:2. Co prawda nie nakręciliśmy wywiadu z drużyna przegraną, ale znamy ich nastroje po meczu. W tym dniu, u rodziny jednego z piłkarzy z Rychłocic, miała nocleg nasz koleżanka. Powiedziała nam, że przegrana drużyna była w ciężkim szoku. Koleżanka usłyszała następujące słowa: "Jakim cudem osoby, które przeszły już ponad 600 km mogły nas okiwać,
środa, 10 sierpnia 2011
Rychłocice - Ożegów - siedemnasty dzień pielgrzymki
Z czym od dziś będzie mi się kojarzył skecz kabaretu Ani Mru Mru "Otwarcie hipermarketu"? Oczywiście z wczorajszym miejscem noclegowym, a dokładniej z "otwarciem" prysznica. Otóż w szkole była tylko jedna sala z natryskami i w dodatku bez kabin. Nocleg miały zarówno dziewczyny, jak i chłopacy (w oddzielnych pomieszczeniach). Cyrk zauważyłem już wchodząc do miejsca noclegowego (do dyspozycji miałem wszystko - tj. wszystkie korytarze - oprócz sali gimnastycznej) widząc biegnące dziewczyny z przyborami do mycia a za nimi mniejszą
wtorek, 9 sierpnia 2011
Sieradz - Rychłocice - szesnasty dzień pielgrzymki
Po budowie jeździ taczką pracownik budowlany. Jeździ to tu, to tam, głośno przy tym pokrzykując. Jego poczynania zauważa przechodzący tamtędy człowiek. Zatrzymuje się na chwile i zaczyna mu się przyglądać. W końcu nie wytrzymuje i pyta go: Człowieku, a cóż ty tak jeździsz z tą pustą taczką, tam i z powrotem. Na to pracownik mu odpowiada: Panie, taki jest zapiernicz, że nie mam nawet czasu załadować.
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Dobra - Sieradz - piętnasty dzień pielgrzymki
"Maszeruj albo giń!"
Te słowa najbardziej nadawały się na hasło pielgrzymki podczas dzisiejszej trasy. Już na początku dnia rozpoczęły się zmagania z bólem nóg. Co prawda, na pierwszym metrze trasy miałem kontakt z pielgrzymkową służbą zdrowia. Jednak nie był on spowodowany chęcią pomocy, ale odwrotnie - dostałem do niesienia plecak medyczny. Pierwszy raz go niosłem i to kilkanaście godzin od utworzenia własnej prywatnej służby medycznej. Publiczna pielgrzymkowa służba zdrowia najwyraźniej przestraszyła się konkurencji :).
niedziela, 7 sierpnia 2011
Koło - Dobra - czternasty dzień pielgrzymki
Śliczny kwiat rodząca”.
Nieodłącznym elementem pielgrzymowania wśród lasów, pól i łąk staje się kontemplowanie piękna przyrody. Takich widoków dostarczył nam i dzisiejszy etap. Pogoda na szlaku do Dobrej była znośna; wprawdzie było słonecznie, ale nieco za duszno. Nie bądźmy jednak nadmiernymi malkontentami: nadmiar deszczu na tym kolejnym z najtrudniejszych etapów byłby chyba o wiele gorszy do zniesienia.
sobota, 6 sierpnia 2011
Morzyczyn - Koło - trzynasty dzień pielgrzymki
Ciężko jest przejść pierwszy odcinek 13 km (16 km nieoficjalnie) po nieprzespanej nocy. Trzymałem się przewodu między tubami, tak jak niewidomy trzyma laskę. Za to Maciek miał odwrotną sytuację - wyspał się jak nigdy dotąd i szedł bezproblemowo. Dzisiejszy dzień według Księdza Kierownika i wielu doświadczonych pielgrzymów uważany jest za najtrudniejszy etap w całej Pielgrzymce Kaszubskiej. Uciążliwość polega nie tylko na długości trasy, ale kumulacji zmęczenia z dnia poprzedniego i przewadze piaszczystych dróg oraz nierównej nawierzchni. Dodatkowym elementem niesprzyjającym była pogoda (słońce, duża wilgotność powietrza).
piątek, 5 sierpnia 2011
Zakrzewo - Morzyczyn - dwunasty dzień pielgrzymki
Powitał nas rześki poranek i wschodzące słońce. Wymarzona pogoda do marszu. Dzień rozpoczęliśmy mszą św. Została ona odprawiona przez dwóch księży, którzy zostali z nami w Zakrzewie. Ruszyliśmy sprawnie, by połączyć się w Sędzinie zresztą grupy. Ksiądz Sławek i jeden z kleryków, który pełni funkcję porządkowego zaczęli nawet tańczyć, by rozruszać niemrawe towarzystwo. Razem z grupą z Sędzina poczuliśmy się już jedną wielką siłą, zdolną sprostać wszelkim przeciwnościom tego ciężkiego dnia. No bo przecież „non Hercules contra plures”...
czwartek, 4 sierpnia 2011
Toruń - Zakrzewo - jedenasty dzień pielgrzymki
Dzisiaj nareszcie pospaliśmy trochę dłużej. Kilka minut przed siódmą oczekiwaliśmy na mszę świętą. W kościele obchodzony jest dzień proboszcza. Nawiązywały do tego teksty liturgii słowa. Patronem wszystkich proboszczów jest św. Jan Maria Vianney. Ta oryginalna postać stanowi wzór posługi kapłańskiej.
Jak wyglądały kazania świętego? Były czasami niezwykle krótkie. Potrafił on wejść na ambonę i powiedzieć tylko jedno słowo - "Jezus", w taki sposób, że ludzie płakali. Przede wszystkim był człowiekiem modlitwy i ascetą. Nie przywiązywał wagi do dóbr doczesnych, a w ramach umartwień jadał spleśniałe ziemniaki.
Jak wyglądały kazania świętego? Były czasami niezwykle krótkie. Potrafił on wejść na ambonę i powiedzieć tylko jedno słowo - "Jezus", w taki sposób, że ludzie płakali. Przede wszystkim był człowiekiem modlitwy i ascetą. Nie przywiązywał wagi do dóbr doczesnych, a w ramach umartwień jadał spleśniałe ziemniaki.
środa, 3 sierpnia 2011
Nawra - Toruń - dziesiąty dzień pielgrzymki
"Płynie Wisła płynie po polskiej krainie. Zobaczyła Toruń, pewnie go nie minie..."
Gdyby nie pani Dorota, ominęłaby nas msza święta i wyjście pielgrzymki. Zaspaliśmy - żaden z nas nie nastawił budzika. Ale na mszę świętą zdążyliśmy. Wojtek jeszcze zjadł śniadanie, natomiast ja pierwsze kilometry marszu przebyłem o wodzie.
Gdyby nie pani Dorota, ominęłaby nas msza święta i wyjście pielgrzymki. Zaspaliśmy - żaden z nas nie nastawił budzika. Ale na mszę świętą zdążyliśmy. Wojtek jeszcze zjadł śniadanie, natomiast ja pierwsze kilometry marszu przebyłem o wodzie.
wtorek, 2 sierpnia 2011
Świecie - Nawra - dziewiąty dzień pielgrzymki
Oprócz drogi szerokiej, oprócz góry wysokiej...."
(Golden Life)
Słowa piosenki się sprawdziły. Mieliśmy błękitne niebo, drogę szeroką i górkę wysoką. Noc spędziliśmy w domu w Sulnowie.
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Lipinki - Świecie - ósmy dzień pielgrzymki
Kiedy ranne wstają zorze, porządkowy spać nie może....
Jak co dnia Ekspres Kaszubski wyruszył punktualnie, ale dwóch pielgrzymów nie zdążyło na czas przygotować się do wyjścia. Zaspaliśmy dzisiejszego ranka. Na mszę świętą przyszliśmy spóźnieni: Wojtek o 30 sekund, a ja o ok. 5 minut (bo jeszcze "wpadłem" do kuchni po kanapki na drogę). Dostaliśmy wpis do legitymacji pielgrzyma z informacją o spóźnieniu. Podobno dwa wpisy stanowią podstawę do wydalenia z pielgrzymki.
Jak co dnia Ekspres Kaszubski wyruszył punktualnie, ale dwóch pielgrzymów nie zdążyło na czas przygotować się do wyjścia. Zaspaliśmy dzisiejszego ranka. Na mszę świętą przyszliśmy spóźnieni: Wojtek o 30 sekund, a ja o ok. 5 minut (bo jeszcze "wpadłem" do kuchni po kanapki na drogę). Dostaliśmy wpis do legitymacji pielgrzyma z informacją o spóźnieniu. Podobno dwa wpisy stanowią podstawę do wydalenia z pielgrzymki.