Archiwum transmisji online >><kliknij tutaj>

niedziela, 29 lipca 2012

Dzień piąty: Szymbark - Stare Polaszki


Ach, te Kaszuby! Ciągły brak zasięgu...brak internetu... Jak żyć, panie premierze? Jak żyć? 

Próbuję dodzwonić się do moich informatorów, ale wszyscy są poza zasięgiem sieci. Coś czuję, że dziś relacji nie będzie. Szkoda :(


I jeszcze do tego Stare Polaszki do analizy! Mnie i Wojtkowi chyba już zawsze będą kojarzyć się z tym, jak podpadliśmy dwóm osobom z kwatermistrzostwa podczas XXX Pielgrzymki Jubileuszowej. To tam (w Starych Polaszkach) samowolnie zmieniliśmy nocleg...właśnie po to, by szukać internetu po okolicznych gospodarstwach i przygotować relację z piątego dnia na 1040.pl 

Będą się też jednak Stare Polaszki kojarzyć bardzo pozytywnie z niezwykle życzliwą postawą tamtejszej pani Sołtys, która niespodziewanie przyjęła pod swój dach dwóch pielgrzymów, bo ci właśnie pod drzwiami jej domu znaleźli internet. 

Nieraz z taką determinacją poszukiwaliśmy internetu, że byliśmy go nawet skłonni „spod ziemi wyciągnąć”. Śmiać mi się czasami z tego chce... :)
W poniedziałek (30 lipca) połączenia komórkowe zdają się powracać do normy. W Szymbarku pielgrzymi zdążyli rozegrać mecz, przeprowadzić Apel i wrócić na nocleg. W nocy rozszalała się burza i zaczął padać deszcz.

Piątego dnia pielgrzymki maszerowało się dobrze, gdyż powietrze było rześkie po nocnym załamaniu pogody. Od rana było pochmurno, w sam raz do marszu. Dopiero po obiedzie w Nowej Karczmie, ale jeszcze przed postojem w Liniewie, wędrowców złapała porządna ulewa. Towarzyszyła im aż do Starych Polaszek. Po niej nastąpił silny wiatr, który z lekka wysuszył uczestników pielgrzymki. Na nocleg w Starych Polaszkach niektórzy szli przez kałuże, a woda sięgała do kostek. Ci, którym przydzielono noclegi w miejscowości Równe, nawet nie robili wspólnego Apelu (zwykle odbywał się on nad jeziorem). W tym roku warunki pogodowe sprawiły, że pielgrzymi pomodlili się w domach u swoich gospodarzy.

W przygotowaniu tej krótkiej relacji wykorzystano informacje przekazane przez Kazika Rzeszewicza i pewną dziewczynę, która prosiła o anonimowość.