Archiwum transmisji online >><kliknij tutaj>

sobota, 28 lipca 2012

Dzień czwarty: Sianowo - Szymbark


Od samego rana Wojtek zaczął bombardować mnie smsami. Pomyślałem, że widocznie przeczytał relację z dnia poprzedniego i próbował się tłumaczyć. Podobno w miejscu, gdzie „się zaszył” ze współbraćmi nie było zasięgu telefonii komórkowej... Skąd ja to znam??? No tak! Przecież przerabialiśmy to już w zeszłym roku...



Czy wytrwali w postanowieniu? Doszli o chlebie i wodzie; ale bardziej o wodzie, gdyż przez ten upał nie chciało im się jeść... nawet chleba. Trochę jednak cierpieli... Najgorsze było nie samo uczucie głodu, ale momenty poczęstunków podczas przerw. Brat Andrzej cierpiał sromotnie, ponieważ jest fanem "małej czarnej" przed śniadaniem. A póki co, nawet w wodzie z butelki kofeiny nie uświadczysz. A brat Ryszard? Chyba nie narzekał... Oczywiście mieli chłopaki najgorzej w momencie, gdy przed kościołem w Sianowie zobaczyli zastawione stoły, a na nich chleb ze smalcem.

Poranek upłynął pielgrzymom pod znakiem mszy prymicyjnej ks. Tomasza Jaskułowskiego, neoprezbitera, którego powołanie – jak sam powiedział – kształtowało się na pielgrzymkach kaszubskich. Ewangelia i homilia głoszone były w języku kaszubskim.
Msza św. prymicyjna ks. Tomasza Jaskułowskiego w Sianowie - zdj. Gabriela Jóskowska


Na pierwszym postoju Wojtek podsłuchał niechcący rozmowę telefoniczną pewnego brata z gór (spod samiuśkich Tatr), który pielgrzymuje razem z córką (mamy jego zdjęcie, gdy rozmawia przez telefon, ale umieścimy dopiero wtedy, gdy uzyskamy jego zgodę). Opowiadał on stroskanej żonie o tym, jak im się życie na pielgrzymce toczy. Według relacji Wojtka miał powiedzieć o Pielgrzymce Kaszubskiej co następuje:  

To jest nieprawdopodobne, luksus przez duże L. Delikatny poczęstunek to w języku kaszubskim wszystkie pozycje menu, jakie można sobie wymarzyć. Pierwszy raz jestem na takiej pielgrzymce. My, górale, to jednak jesteśmy cieniasy. Jaka tu jest atmosfera, rozmodlenie, radość, integracja. Ale służba porządkowa jest tu bardzo surowa. Tabaczymy (zażywamy tabaki – przypis autora) drugi dzień z rzędu. Wszyscy się dziwią, że kicham. Jak sobie kichnę, to jest taka wentylacja i czuć ziołami jakimiś. Świetna sprawa! Fantazja ludzi nie zna granic! Jest fajnie, a mówią, że dopiero się rozkręca. Ciekaw jestem co będzie dalej...
Powiedzcie sami: czy potrzeba lepszej reklamy? :)

A brat góral wie co mówi, gdyż wędrował już z pielgrzymkami: warszawską, krakowską, wrocławską i tarnowską. A skąd się dowiedział o najdłuższej pielgrzymce? No skąd? Musimy nieskromnie napisać to, co powiedział: "ze strony 1040.pl".

Dzień był bardzo upalny, a pielgrzymom coraz bardziej zaczynało dokuczać ostre słońce. Dało się to zauważyć szczególnie na postojach. Do punktu medycznego w wyniku zasłabnięć zgłaszało się więcej osób. Naprzeciw niedoli pielgrzymów wyszedł ks. kierownik, który publicznie udzielił pozwolenia, że w czasie przerwy obiadowej w Ostrzycach strudzeni wędrowcy mogą wymoczyć nogi w jeziorze. Ponieważ dziś sobota, to nie wiadomo jak na to zapatrywałaby się powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna. Podobno po wyjściu niektórych pielgrzymów z wody, wiele ryb zaczęło pływać do góry brzuchem. Niektórzy mówili, że się opalały, ale mnie to nie przekonuje :)

Miłym akcentem, którego doświadczyli w dzisiejszym dniu pielgrzymi było to, że na postoje przyjeżdżali dawni uczestnicy pielgrzymek kaszubskich. Wczoraj i dziś pojawiła się także pani Maria, wdowa po "bracie Żwirku", jego syn i wnuki. O Żwirku (Teofilu Sprawce) pisaliśmy w poście z dnia 15 lipca br. (http://www.1040.pl/2012/07/z-przykroscia-informujemy-ze.html#more). Pan niedawno powołał go do siebie, ale jego wspomnienie jest ciągle żywe wśród pielgrzymujących. Uczestniczył bowiem w ponad 25 pielgrzymkach kaszubskich. Pamiętam z poprzedniego roku w Swarzewie jak bardzo był wzruszony i zasmucony, że nie mógł pójść z nami w XXX Jubileuszowej Pielgrzymce Kaszubskiej na Jasną Górę i do Lewoczy.
Z jedynego pewnego źródła wiadomo, że w pielgrzymce idzie – według stanu na dziś – 240 osób. Najmłodszy uczestnik to jedenastomiesięczny Ignacy, którego tata (Piotr, zwany „Krawcem”) – wielokrotny i doświadczony uczestnik Pieszej Pielgrzymki Kaszubskiej postanowił od małego wdrażać syna w arkana sztuki pielgrzymiej.
Najmłodszy pielgrzym - Ignacy - zdj. Gabriela Jóskowska
Mamy też wspaniałą informację dla fanów sportowych. Drużyna pielgrzymkowa wygrała mecz piłki nożnej z przedstawicielami mieszkańców Szymbarka. Wynik meczu to 3:1.

W relacji z pierwszego dnia pielgrzymki pisałem, że w tym roku będziemy umieszczać tylko zdjęcia. Ale jak sami widzicie – tak się po prostu NIE DA. Z jednej strony powodem tego jest fakt, że chyba „wpadłem w jakiś nałóg”, a z drugiej – internet jest tak słaby i zawodny, że nie możemy na bieżąco wrzucać zdjęć. W poprzednim roku szliśmy obaj (ja i Wojtek) i te relacje były bardziej „nasze” lub „bardziej od nas”. W tym roku ważne obowiązki zatrzymały mnie w stolicy, a Wojtek bierze udział w pielgrzymce. Dlatego postanowiłem, że choć nie uczestniczę, dobrze byłoby wiedzieć co się dzieje każdego dnia. A skoro już wiem, to dlaczego nie podzielić się tym z wiernymi czytelnikami, którzy odwiedzają stronę 1040.pl ?

W tym miejscu pragnę podziękować tym wszystkim, którzy telefonicznie dzielą się ze mną swoimi spostrzeżeniami, wrażeniami, ciekawostkami i tym wszystkim, czym kaszubska żyje na co dzień.

Do powstania dzisiejszej relacji przyczyniły się następujące osoby: Ola z bazy, Andrzej ze Szwecji, Beata z punktu medycznego, „Krawiec” i Wojtek. A Maciek ... może trochę nieudolnie – po prostu „ubrał to wszystko w słowa”.

P.S.
Gdy ok. 21:30 kończyłem rozmawiać z "Krawcem", w Szymbarku zerwał się silny wiatr. Był zapowiedzią burzy... Ale czy ta faktycznie przyszła? O tym napiszę Wam dopiero jutro...