Od samego rana Wojtek
zaczął bombardować mnie smsami. Pomyślałem, że widocznie
przeczytał relację z dnia poprzedniego i próbował się
tłumaczyć. Podobno w miejscu, gdzie „się zaszył” ze
współbraćmi nie było zasięgu telefonii komórkowej...
Skąd ja to znam??? No tak! Przecież przerabialiśmy to już w
zeszłym roku...
Czy wytrwali w
postanowieniu? Doszli o chlebie i wodzie; ale bardziej o wodzie, gdyż
przez ten upał nie chciało im się jeść... nawet chleba. Trochę jednak cierpieli... Najgorsze było nie samo uczucie głodu, ale momenty poczęstunków
podczas przerw. Brat Andrzej cierpiał sromotnie, ponieważ jest
fanem "małej czarnej" przed śniadaniem. A póki co, nawet w
wodzie z butelki kofeiny nie uświadczysz. A brat Ryszard? Chyba nie narzekał... Oczywiście mieli chłopaki
najgorzej w momencie, gdy przed kościołem w Sianowie zobaczyli
zastawione stoły, a na nich chleb ze smalcem.
Poranek upłynął
pielgrzymom pod znakiem mszy prymicyjnej ks. Tomasza Jaskułowskiego,
neoprezbitera, którego powołanie – jak sam powiedział –
kształtowało się na pielgrzymkach kaszubskich. Ewangelia i homilia
głoszone były w języku kaszubskim.
Msza św. prymicyjna ks. Tomasza Jaskułowskiego w Sianowie - zdj. Gabriela Jóskowska |
Na pierwszym postoju Wojtek podsłuchał niechcący rozmowę telefoniczną pewnego brata z gór (spod samiuśkich Tatr), który pielgrzymuje razem z córką (mamy jego zdjęcie, gdy rozmawia przez telefon, ale umieścimy dopiero wtedy, gdy uzyskamy jego zgodę). Opowiadał on stroskanej żonie o tym, jak im się życie na pielgrzymce toczy. Według relacji Wojtka miał powiedzieć o Pielgrzymce Kaszubskiej co następuje:
„To jest
nieprawdopodobne, luksus przez duże L. Delikatny poczęstunek to w
języku kaszubskim wszystkie pozycje menu, jakie można sobie
wymarzyć. Pierwszy raz jestem na takiej pielgrzymce. My, górale,
to jednak jesteśmy cieniasy. Jaka tu jest atmosfera, rozmodlenie,
radość, integracja. Ale służba porządkowa jest tu bardzo surowa.
Tabaczymy (zażywamy tabaki – przypis autora) drugi dzień z rzędu.
Wszyscy się dziwią, że kicham. Jak sobie kichnę, to jest taka
wentylacja i czuć ziołami jakimiś. Świetna sprawa! Fantazja ludzi
nie zna granic! Jest fajnie, a mówią, że dopiero się
rozkręca. Ciekaw jestem co będzie dalej...”
Powiedzcie sami: czy potrzeba lepszej reklamy? :)
A brat góral wie co mówi, gdyż wędrował już z pielgrzymkami: warszawską, krakowską, wrocławską i tarnowską. A skąd się dowiedział o najdłuższej pielgrzymce? No skąd? Musimy nieskromnie napisać to, co powiedział: "ze strony 1040.pl".
Dzień był bardzo
upalny, a pielgrzymom coraz bardziej zaczynało dokuczać ostre
słońce. Dało się to zauważyć szczególnie na postojach.
Do punktu medycznego w wyniku zasłabnięć zgłaszało się więcej osób. Naprzeciw niedoli pielgrzymów wyszedł ks.
kierownik, który publicznie udzielił pozwolenia, że w czasie
przerwy obiadowej w Ostrzycach strudzeni wędrowcy mogą wymoczyć
nogi w jeziorze. Ponieważ dziś sobota, to nie wiadomo jak na to
zapatrywałaby się powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna.
Podobno po wyjściu niektórych pielgrzymów z wody,
wiele ryb zaczęło pływać do góry brzuchem. Niektórzy
mówili, że się opalały, ale mnie to nie przekonuje :)
Miłym
akcentem, którego doświadczyli w dzisiejszym dniu pielgrzymi
było to, że na postoje przyjeżdżali dawni uczestnicy pielgrzymek
kaszubskich. Wczoraj i dziś pojawiła się także pani Maria, wdowa
po "bracie Żwirku", jego syn i wnuki. O Żwirku (Teofilu Sprawce)
pisaliśmy w poście z dnia 15 lipca br. (http://www.1040.pl/2012/07/z-przykroscia-informujemy-ze.html#more). Pan niedawno powołał go do
siebie, ale jego wspomnienie jest ciągle żywe wśród
pielgrzymujących. Uczestniczył bowiem w ponad 25 pielgrzymkach
kaszubskich. Pamiętam z poprzedniego roku w Swarzewie jak bardzo był
wzruszony i zasmucony, że nie mógł pójść z nami w
XXX Jubileuszowej Pielgrzymce Kaszubskiej na Jasną Górę i do
Lewoczy.
Z jedynego pewnego źródła
wiadomo, że w pielgrzymce idzie – według stanu na dziś – 240
osób. Najmłodszy uczestnik to jedenastomiesięczny Ignacy,
którego tata (Piotr, zwany „Krawcem”) – wielokrotny i
doświadczony uczestnik Pieszej Pielgrzymki Kaszubskiej postanowił
od małego wdrażać syna w arkana sztuki pielgrzymiej.
Najmłodszy pielgrzym - Ignacy - zdj. Gabriela Jóskowska |
W relacji z pierwszego
dnia pielgrzymki pisałem, że w tym roku będziemy umieszczać tylko
zdjęcia. Ale jak sami widzicie – tak się po prostu NIE DA. Z
jednej strony powodem tego jest fakt, że chyba „wpadłem w jakiś
nałóg”, a z drugiej – internet jest tak słaby i zawodny,
że nie możemy na bieżąco wrzucać zdjęć. W poprzednim roku
szliśmy obaj (ja i Wojtek) i te relacje były bardziej „nasze”
lub „bardziej od nas”. W tym roku ważne obowiązki zatrzymały
mnie w stolicy, a Wojtek bierze udział w pielgrzymce. Dlatego
postanowiłem, że choć nie uczestniczę, dobrze byłoby wiedzieć
co się dzieje każdego dnia. A skoro już wiem, to dlaczego nie
podzielić się tym z wiernymi czytelnikami, którzy odwiedzają
stronę 1040.pl ?
W tym miejscu pragnę
podziękować tym wszystkim, którzy telefonicznie dzielą się
ze mną swoimi spostrzeżeniami, wrażeniami, ciekawostkami i tym
wszystkim, czym kaszubska żyje na co dzień.
Do powstania dzisiejszej
relacji przyczyniły się następujące osoby: Ola z bazy, Andrzej ze
Szwecji, Beata z punktu medycznego, „Krawiec” i Wojtek. A Maciek
... może trochę nieudolnie – po prostu „ubrał to wszystko w
słowa”.