Archiwum transmisji online >><kliknij tutaj>

środa, 8 sierpnia 2012

Dzień piętnasty: Dobra - Sieradz


Porannej mszy św. przewodniczył ks. Jan Plottke. Przemówił krótko, ale treściwie ... o mocy Bożej. Z nią wszystko możemy, jak Dawid, który mając tylko pięć kamieni (ale obdarzony mocą Bożą) pokonał o wiele potężniejszego Goliata. Nie tylko pielgrzymom, ale i naszym gospodarzom zapadły zapewne w pamięć ciepłe słowa ks. Jana, które wypowiedział na koniec eucharystii: „Dobra – sama nazwa jest zobowiązująca. Zapewne i dawniej zdarzyło się w tej miejscowości dużo dobra.” Tak pożegnaliśmy się z miejscem, w którym kaszubscy pielgrzymi doświadczyli od miejscowych wiele dobra.

Kolejne rozważania na temat sakramentu pokuty dotyczyły wyznawania grzechów. Główne myśli tej konferencji przedstawić można następująco:
- w wyznawaniu grzechów musi być pewien umiar;
- samo wypowiedzenie cierpienia daje człowiekowi dużą ulgę;
- zbyt wylewny opis zamienia się w formę psychoterapii, przez co tracimy klimat żalu/skruchy;
- w sakramencie pojednania najważniejsze jest to, co otrzymujemy od Pana Boga;
- w momencie, gdy kapłan wypowiada słowa: „żałuj za grzechy, udzielam ci rozgrzeszenia” – nie koncentruj się na sobie, ale otwórz się na miłość Chrystusa; to Pan Jezus ma być w centrum;
- wyznanie grzechów nie jest najważniejsze, gdyż Bóg nie jest ani aptekarzem, ani adwokatem, ani sędzią;
- osoby głuche mogą spowiadać się poprzez spisaną karteczkę;
- w przypadku braku księdza (np. na terenach Białorusi lub Rosji), można wyspowiadać się u popa;
- w przypadku zadośćuczynienia występuje nieproporcjonalność pokuty do popełnionego grzechu; zwykle księża nie chcą zrazić przez to penitenta do sakramentu pokuty;
- obowiązuje zasada, że powinno się uczynić coś dla tych, którym się źle uczyniło;
- penitent może się sprzeciwić, jeśli uważa, że spowiednik nałożył zbyt małą pokutę za popełniony czyn; penitent ma prawo negocjować wielkość kary, jeśli ta wydaje mu się zbyt duża;
- dorośli grzeszą z lekkomyślności;
- bardzo pedagogicznym podejściem ze strony spowiednika jest skierowanie do penitenta słów: „sam sobie nałóż jakąś karę”; penitent nie powinien jednak przy tym rozwiązaniu zbyt mocno obstawać, gdyż wtedy nie Bóg a człowiek staje się centrum (penitent bowiem może popaść w przeświadczenie, że przez nałożenie sobie większej pokuty, sam sobie jest w stanie grzechy odpuszczać);
- między penitentem a spowiednikiem powinien mieć miejsce dialog;
- wśród spowiedników krążą dwa dowcipy dotyczące rekordu szybkości spowiadania; pierwszy z nich mówi, że spowiedź jest szybka u danego spowiednika wtedy, gdy dwóch penitentów przy całowaniu stuły po odbytej spowiedzi zderza się głowami; drugi mówi, że spowiedź jest szybka, gdy jeden kapłan spowiada, a dwóch nie nadąża udzielać komunii;
- w kwestii wynagrodzenia ludziom obowiązuje zasada restytucji, czyli zadośćuczynienia;
- złodziejowi, który jest chrześcijaninem, kradzież się nie opłaca, gdyż rzecz skradzioną musi oddać właścicielowi;
- w przypadku pomawiania ludzi, penitent zobowiązany jest wypowiedziane złe słowo o danej osobie „naprawić”, tak by inni zmienili o niej złą opinię (potocznie mówi się, że powinno się „odszczekać” to, co się złego o kimś powiedziało);
- w spowiedzi najważniejsze jest to, czego dokonuje Pan Jezus; jest to pojednanie, czyli przywracanie harmonii, wspólnoty; pojednanie jest zresztą najładniejszym synonimem wyrażenia „sakrament pokuty”;
- spowiednik nieraz czuje, że zbyt długa spowiedź może nałożyć na jego barki nowy ciężar; dlatego wielu spowiedników stara się unikać tego, by sama spowiedź trwała długo;
- dobry spowiednik modli się za swoich penitentów.
W drodze do Warty pogoda sprzyjała pobożnemu marszowi. Było ciepło, ale nie gorąco. W Warcie siostry Bernardynki przygotowały pielgrzymom obiedni poczęstunek. Była potrawa przypominająca leczo, ciasta i coś do popicia. Pielgrzymi odpoczywali na trawce przed kościołem. Po obiedzie wyruszyliśmy drogą krajową w stronę odległych o ok. 7 km Biskupic. Wielkie uznanie należy się na tym etapie trasy naszym porządkowym. Ruch samochodów ciężarowych był duży, sama droga była też z kilkoma zakrętami. Niektórzy porządkowi musieli wybiegać na 1,5 km przed pielgrzymkę, by rozładowywać duży ruch i nie narażać pielgrzymów na niebezpieczeństwo.

Po postoju przy sklepie, ale jeszcze przed wymarszem, zaczęło nieco szwankować nagłośnienie, ale szybka interwencja brata Leona „przywołała wzmacniacz i tuby do porządku”. Przed 19:00 dotarliśmy do fary w Sieradzu. Po powitaniu, przeszliśmy na przykościelny plac, gdzie czekały już na nas bagaże. Szybki przydział noclegów i można było udać się do gospodarzy. W tym dniu nikt nie nocował ani w szkole, ani w remizie, gdyż mieszkańcy Sieradza przyjęli wszystkich pielgrzymów. Podobnie, jak to było w Toruniu, trzeba było rozdzielać grupy noclegowe na mniejsze. Za mało było pielgrzymów, aby każda chętna rodzina mogła kogoś zabrać na nocleg.

Zdzisław, Wojtek, Maciek i dwunastoletni Przemek z mamą – wszyscy trafiliśmy na nocleg do dwóch pań: Marianny i Beaty, które prowadzą własną cukiernię. W tym dużym gościnnym domu spotkaliśmy się z niezwykle miłym przyjęciem, a nasze podniebienia oprócz obfitego posiłku mogły zakosztować także rodzimych słodkości. Pani Beata wzięła od nas rzeczy do prania, byśmy z rana mogli zabrać ze sobą pachnące i suche ubrania. Dziękujemy Wam za okazane serce!